Poniedziałkowe popołudnie, wizyta u dziadka który niedawno co wrócił z sanatorium. Bardzo uradowana że w końcu już w domu, jadę z utęsknieniem by go uściskać. Na miejscu spotykam u niego gościa, to nic dziwnego że ktoś go odwiedził, dziadek mimo swojego wieku ( 79 lat ) trzyma się bardzo dobrze i bardzo często go ktoś odwiedza.
Po dłuższej chwili gdy się już przywitaliśmy, dziadek opowiada mi że od dziś pożegna się z bólem kręgosłupa i już nie będzie musiał jeździć po sanatoriach, więcej czasu będzie spędzał z rodziną. Powiedział że pan który go właśnie odwiedził, przyniósł mu lekarstwo na wszystkie jego problemy-teraz tylko musi jeszcze pójść do bankomatu po 300 zł i dopełnić formalności a fotel z masażem będzie jego. Odpowiedziałam.... Fotel? Dziadku ja nie widzę tu żadnego fotela? jakie formalności?
I wtedy dowiedziałam się, że dziadek musi wpłacić 300 zł (myślał że ta kwota jest ostateczna) podpisać dokumenty, a kurier przywiezie mu ten cudowny fotel .
Zaniepokojona, podeszłam do pana w salonie który zadowolony z życia pił sobie kawę i zajadał ciasteczka, poprosiłam go o dokumenty jakie dziadek ma podpisać, wynikało z nich iż kwota 300 zł to dopiero początek kosztów, na które był narażony. Przy dostarczeniu fotela, miał otrzymać książeczkę z dziesięcioma blankietami i każdego miesiąca wpłacać ratę 590 zł. Czyli całkowity koszt miał wynosić 590x10=5900+300=6200. Całkiem pokaźna kwota, same raty za fotel spore o których dziadek nic nie wiedział ( swoją drogą ciekawa jestem, czy przesyłka by dotarła?) Po tym iż pan akwizytor nie ujawnił prawdziwych kosztów , można spodziewać się wszystkiego, mogłoby okazać się nawet że co miesiąc dziadek spłacałby raty i czekał na fotel widmo. Nigdy nic nie wiadomo!
Zakup cudownego fotela nie został sfinalizowany, przez to iż akwizytor nie powiedział całej prawdy i jasne dla dziadka stało się to, że chciał go naciągnąć na koszta które przekraczały jego możliwości.
Gdy dziadek odmówił podpisania dokumentów i wpłaceniu 300 zł, akwizytor wyszedł niezadowolony, trzaskając drzwiami rzucił " ciekawe kto k.... zapłaci mi za stracony czas "
Dlaczego wampir z rodowodem ?
Jedynie tak można ich nazwać kulturalnie, chodzą tacy domokrążcy-sprzedają niby super okazje, pukają do drzwi starszych osób, naciągając ich przy tym na jakieś wynalazki. Nie patrzą czy starszego pana/starszą pani, stać na ewentualny luksus. Patrzą tylko jaka prowizja będzie naliczona za wciśnięcie danego przedmiotu, nic nieświadomym staruszką. Akwizytor-wampir z rodowodem, chce tylko własnego dobra i ogołoci do reszty, wyssie ostatnią złotówkę.
A czy ktoś taki, pukał do twoich drzwi ?
2 Comments
U mojej babci kiedyś byli tacy ludzie :)
ReplyDeleteKiedy przeczytałam "A czy ktoś taki, pukał do twoich drzwi ?" a wcześniej "Chodzi od domu do domu i wciska..." piersze co mi przyszło na myśl to Jechowi. ;)
ReplyDeleteDo mnie też czasem pukają akwizytorzy, ale odmawiam juz od progu i nie wpuszczam nawet za drzwi, bo wiem, że jak zaczną gadać to już nie skończą.
Dziękuję za poświęcony czas i komentarz :)
Jeżeli blog Ci się spodobał - zaobserwuj!
Komentarze wulgarne i spamowe nie będą akceptowane.